Ruda Śląska/Chorzów: Malinowy Dwór – nowa restauracja włoska i bistro
Malinowy Dwór nie przez przypadek nawiązuje nazwą i logo do Ristorante Malinowa w Chorzowie. To właściwie jej młodszy, ale znacznie większy brat. Menu jest to samo co w chorzowskiej Malinowej, ale tu jeszcze, oprócz pizzerii i włoskiej restauracji w jednym (ok. 60 miejsc), jest nieduże bistro ze swoimi daniami, sala balowa na 150 osób oraz – na piętrze – pokoje gościnne. Malinowy Dwór to właściwie zajazd z całą infrastrukturą. Oprócz Malinowej i Malinowego Dworu do tego samego właściciela należy też chorzowska Restauracja Pod Dzwonem urządzona w stylu PRL-u i willa Florianka w Rudzie Śląskiej.
Choć Malinowy Dwór znajduje się na terenie Rudy Śląskiej Kochłowic, to do granicy z Chorzowem jest stąd dosłownie 200 metrów. Zajazd jest położony tuż przy rondzie z Biedronką w Chorzowie, niedaleko węzła Batory na autostradzie.
Na parterze znajduje się nieduże, ale przytulne bistro, urządzone w stylu znanym z chorzowskiej Malinowej – dużo czerwonej kratki, ciepłych kolorów i kolorowych akcesoriów oraz ciekawy, biało-niebieski sufit.
Można tu zjeść śniadanie od godz. 7.00 do 11.00, kosztuje od 15 do 19 zł (bistro obsługuje też gości hotelowych), ale też wszystko, co jest w karcie restauracji Malinowy Dwór oraz dania street-foodowe z różnych stron świata, m.in. quesadille z kiełbaską chorizo (24 zł), buritto z wołowiną i fasolą (26 zł), Curry wurst z frytkami belgijskimi (16 zł) czy Fish and chips (22 zł).
Pizzeria jest na dole, można do niej zejść schodkami z bistro, albo od strony ogrodu. To znacznie większe pomieszczenie, ze ścianami z cegły. Można się tu poczuć jak w domu u szalonej ciotki, która kocha Włochy i z każdej podróży i z każdego jarmarku we włoskim miasteczku przywozi pełno rzeczy i nimi dekoruje pokoje. Można marudzić, że jest tu niezły misz-masz, ale za to nie jest tu sztywno, tylko bardziej po domowemu.
I tu widać sporo kratki, ale tym razem granatowo-białej. Królują maliny, są na obrusach, serwetkach i na filarach. W końcu to Malinowy Dwór;-)
Karta jest identyczna jak w Malinowej w Chorzowie. Tam restauracja osiągnęła wielki sukces, wieczorem i w weekendy trudno o wolny stolik, więc w sumie nie jest to dziwne, że właściciel przeniósł menu do nowego lokalu. Menu wraz z cenami można znaleźć na stronie internetowej restauracji, ale w karcie jest jeszcze więcej rzeczy niż na stronie internetowej. Dobrze znamy potrawy z Malinowej w Chorzowie i stwierdzamy, że w Malinowym Dworze jest tak samo smacznie, z jednym małym wyjątkiem.
Zamówiliśmy Kapelusiki mięsne w rosole, czyli rosół z pierożkami (10 zł), bardziej sycącą i bardzo dobrą wersję tradycyjnego rosołu.
Na przystawkę zażyczyliśmy sobie bruschettę con prosciutto, czyli grzanki z włoską szynką dojrzewającą, parmezanem i rukolą (12 zł). Zdziwiliśmy się, kiedy dostaliśmy dwie duże kromki zwykłego chleba z szynką i serem. To na pewno nie jest tradycyjna włoska bruschetta, a w chorzowskiej Malinowej taką kiedyś jedliśmy.
Malinowa jest znana głównie z pizzy, wypiekanej w piecu opalanym drewnem. Byliśmy ciekawi, czy w Rudzie Śląskiej jest tak dobra jak w Chorzowie (a tam jest jedna z najlepszych w całym województwie śląskim). Zamówiliśmy Parmę (sos pomidorowy, mozzarella, szynka włoska dojrzewająca,rukola, parmezan, 26 zł) i Campagnolę (sos pomidorowy, mozzarella, szynka, szpinak, czosnek, jajko sadzone, parmezan, 24 zł).
Były tak samo dobre jak w Chorzowie, choć w Campagnoli było trochę za dużo szpinaku. Ciężki szpinak powodował, że nie można jej było jeść ręką, a taki sposób na jedzenie pizzy preferujemy. Bo prawdziwą włoską pizzę da się jeść ręką i żadne składniki z niej nie spływają.
Pizza w Malinowym Dworze jest tylko w jednym rozmiarze, kosztuje od 15 zł za Margheritę po 28 zł za Frutti di mare. Oczywiście oprócz pizzy jest tu sporo innych dań, na czele z pastami (spory wybór, w tym tagiatelle, spaghetti, penne, od 18 do 25 zł), risotto (22-25 zł), dania mięsne (22-45 zł, np. roladka drobiowa z mozzarelli i suszonymi pomidorami w winie Chianti za 25 zł czy żeberka z pieca z warzywami za 22 zł). Ryby i owoce morza są reprezentowane np. przez łososia malinowego (25 zł), doradę z grilla (28 zł), małże zapiekane z boczkiem i serem (24 zł).
Na koniec skusiliśmy się na desery, w tym słynne Malinowe tiramisu (15 zł), które tu, zamknięte w sporym kieliszku, jest tak duże, że trudno je zjeść, zwłaszcza po skonsumowaniu dwóch pizz. Deser jest bogaty i bardzo dobry.
W Malinowym Dworze można też zjeść Dolce Italia, czyli deser lodowy z musem owocowym (10 zł) czy Panna cotta z (oczywiście) malinami za 12 zł.
Dla dzieci jest kilka dań dziecięcych (5-14 zł). Będzie też kącik i plac zabaw na zewnątrz.
Jest bogaty wybór trunków alkoholowych i bezalkoholowych, w tym piwo, wino i mocniejsze rzeczy.
Malinowy Dwór ma spory ogródek, gdzie już przygotowano chatę grillową. Gdy zrobi się cieplej, będzie tu spory ogródek letni ze specjalnymi daniami z grilla.
Malinowy Dwór,
Ruda Śląska, ul. Radoszowska 4c,
czynne: pon.-czw. 10.00-22.00, pt., sob., niedz. 10.00-23.00,
płatność kartą – tak, WiFi – tak
Kategorie
UGRYŹ SWOJE MIASTO / Chorzów / KUCHNIA / NOWOŚCI / UGRYŹ SWOJE MIASTO / Ruda Śląska / UGRYŹ SWOJE MIASTO / KUCHNIA / Włoska
Wyszukiwarka
Kategorie wpisów
Wybierz kategorię
- KUCHNIA (338)
- Amerykańska (32)
- Chińska (4)
- Czeska (3)
- Fast Food (25)
- Francuska (12)
- Grecka (1)
- Gruzińska (4)
- Hiszpańska (6)
- Japońska (22)
- Karaibska (1)
- Meksykańska (1)
- Niemiecka (7)
- Orientalna (3)
- Ormiańska (3)
- Polska (173)
- Rosyjska (2)
- Śląska (54)
- Slow Food (35)
- Śródziemnomorska (44)
- Wegańska (11)
- Wegetariańska (24)
- Węgierska (3)
- Włoska (73)
- Meksykańska (1)
- NOWOŚCI (242)
- POLECAMY (85)
- PROMOCJE I KONKURSY (8)
- UGRYŹ KATOWICE (204)
- Bar (34)
- Bistro (66)
- Foodtruck (1)
- Kawiarnia (40)
- Klubokawiarnia (5)
- Lodziarnia (1)
- Lunch (16)
- Nowe miejsce (82)
- Piekarnia (2)
- Pizzeria (12)
- Pub (12)
- Restauracja (68)
- UGRYŹ SWOJE MIASTO (200)
- Będzin (1)
- Beskidy (6)
- Bielsko-Biała (12)
- Bytom (10)
- Chorzów (20)
- Czechowice-Dziedzice (2)
- Czeladź (4)
- Częstochowa (3)
- Dąbrowa Górnicza (8)
- Gliwice (29)
- Jura (2)
- Kobiór (1)
- Lubliniec (1)
- Miasteczko Śląskie (1)
- Mikołów (4)
- Mysłowice (4)
- Okręg Rybnicki (1)
- Piekary Śląskie (1)
- Pszczyna (7)
- Pyskowice (1)
- Radzionków (1)
- Ruda Śląska (9)
- Siemianowice Śląskie (3)
- Sosnowiec (40)
- Świętochłowice (4)
- Tarnowskie Góry (7)
- Tychy (16)
- Zabrze (11)
- Zawiercie (3)
Komentarze
XTDO:
Dla Wszystkich osób zainteresowanych zorganizowaniem imprezy okolicznościowej w Malinowym Dworze w Rudzie Śląskiej:
Nigdy nie zgadzajcie się na to,aby Wasza impreza odbywała się przy otwartej karcie.To jest Wasza impreza i macie prawo tego żądać .My ulegliśmy Pani menadżer i nasze przyjęcie nie miało,ani klimatu,ani prywatności nie wspominając o ciągłym wypraszaniu innych przychodzących gości z naszej zarezerwowanej strony.Zapewnienia o parawanach to jedna wielka kpina,bo jak zasłonić przyjęcie na prawie 30 osób dwoma małymi parawanami z ikei!
W dniu przyjęcia sprawdźcie wcześniej jak rozmieszczone są stoły i krzesła,bo może się okazać, tak jak w naszym przypadku,że siedzieć jeden na drugim.Wyobraźnia osoby układające krzesła przeszła samą siebie…
Co do menu to żądajcie rozpiski,bądź umowy za co płacicie,ile dokładnie będzie porcji,w jakiej ilościach liczona jest zimna płyta.Może to głupio zabrzmi,ale w czasie imprezy przeliczcie wzrokowo,czy jest wszystko na stołach.Nam policzona za płytę 100% 45zł za osobę,a na stołach było w porywach może z 60%,a po zwróceniu uwagi Pani kelnerka stwierdziła,że to normalne…Dla mnie do normalnych praktyk to nie należało…
Jeśli chodzi o muzykę to możecie się grubo rozczarować,jak kucharz obsługujący sprzęt zniesmaczony Waszą płytą stwierdzi,że nie ma czasu jej puścić…
Wybierając miejsce naszej imprezy kierowałem się doświadczeniem,ilością lat na rynku i wystrojem sali,ale to co tam zastałem utwierdziło mnie w przekonaniu,że dla właściciela liczy się tylko ilość,a nie jakość i zadowoleni goście.Sam wystój i lokalizacja to za mało,aby tam jeszcze wrócić…
andrzej:
Nic specjalnego tam nie ma…
Paweł:
Byłem tam wczoraj jako gość na komunii. Miejsce całkiem ładne, choć nieco kiczowaty wystrój. Zszokowała mnie natomiast pazerność właścicieli. W obiekcie w tym samym czasie odbywało się 17 (sic!) imprez komunijnych. Stoły ustawione tak ciasno że wstając trącało się krzesłem ludzi przy sąsiednim stole. Obsługa (nie mam do niej pretensji bo to nie jest ich wina i dawali z siebie wszystko) była przynajmniej częściowo z łapanki i było ich zdecydowanie za mało. Na początku podano rosół i na drugie kluski/ziemniaki i na półmiskach de vollay/rolada/udko do wyboru. Na deser mały pucharek lodów z bloku. Jedzenie było poprawne. Później podano ciasta (przeciętne). po południu zaserwowano zimną płytę – tu już znacznie gorzej bo sałatki były przyschnięte, wędlin było mało i tez swoje wyczekały przed podaniem. Chleb był czerstwy. Ciągle były problemy z doproszeniem się o kawę i napoje. najgorzej wypadł ostatni posiłek bo barszcz podano dopiero około 19, pomimo protestów i napomnień rodziców, w momencie kiedy zdecydowana większość gości już rozjechała się do domów. Obsługa nie nadążała ze zbieraniem brudnych naczyń. Menadżerka kazała na siebie czekać prawie godzinę.żaden z rodziców nie został poinformowany o ilości jednoczesnych imprez w lokalu w tym dniu. Dla właścicieli to był doskonały interes bo prawie 400 gości po 160PLN daje 64000 PLN utargu przy zatrudnieniu kilku studentów. Szkoda że odbiło się to na jakości obsługi i jedzenia. Za 320 zł można zjeść we dwie osoby naprawdę dobrą kolację w porządnej restauracji. Na plus trzeba zaliczyć animatora dla dzieci.
Niezadowolona:
Zgadzam się w pełni z przedmówcą. Również nie polecam. Organizowaliśmy w tym lokalu komunię syna. Pod względem logistycznym porażka. Po obiedzie w ekspresowym tempie podano nam lody. Jeszcze ostatni gość nie skończył ich jeść już na stół wjechał tort. Kiedy zwróciłam Pani z obsługi uwagę usłyszałam, że oni muszą wydać bo inni czekają. Kawałek tortu, który został położyli na stole, zaznaczam że było ciepło, a tort z kremem, kolejny raz musiałam
interweniować. Miałam wrażenie że wszystko odbywało się na zasadzie wydać i odchaczyć.Potem długo długo nic, zimna płyta w śmieszniej ilości i czerstwy chleb. Poza tym co chwilę musiałam upominać się o kawę, herbatę. Jak ją dostaliśmy nie było filiżanek. Talerzyki brudne, nie wymieniane brak sztućców. Kolejna interwencja -wymienili. Niestety kiedy doczekaliśmy się czystej zastawy nie było co jeść bo zostały tylko półmiski po zimnej płycie. Dwukrotnie prosiłam o rozmowę z menadżerem, niestety bezskutecznie. Właściciele nieosiągalni „mają swoje życie”- słowa pani menadżer. Ale mają też swój biznes o który powinni dbać. O kolację upominałam sie trzykrotnie. Po wielkiej awanturze otrzymaliśmy barszyk i „krokiet”. Porażka, hmm …a może sukces bo niektórzy w ogóle sie nie doczekali.
Płacąc stawkę weselną za komunię nie powinnam zdążyć mrugnąć okiem i mieć wszystko na stole,a nie upominać o coś za co płacę i co należy mi się jak psu kość. Ale szczytem bezszczelności ze strony Pani menadżer bylo wezwanie Policji, bo odmówiliśmy zapłacenia pełnej stawki. Wszystkiemu przyglądały się dzieci. Pani menadżer powinna pożegnać się ze stanowiskiem, a właściciel dążyć do wyjścia z sytuacji z twarzą.
OMIJAJCIE SZEROKIM ŁUKIEM.
Zdecydowanie nastawili się na ilość nie jakość.
Ps.
Stan sanitarny toalet też pozostawiał wiele do życzenia.