Katowice: Trzy Stawy – osiedlowe restauracja i bistro z ambicjami

Trzy Stawy, choć znajdują się na parterze jednego z wysokich bloków na osiedlu Paderewskiego, mają większe ambicje niż tylko bycie osiedlowym bistro. Nawet w nazwie mają „restauracja”, choć nie jest tu tak zobowiązująco jak w klasycznej restauracji. – Nie robić tego co wszyscy – tak w skrócie plan na ten lokal określa Wojciech Gębarski, właściciel Trzech Stawów. Stąd krótkie, ale ciekawe menu, a w nim wkładka sezonowa (teraz jesienna – np. tagiatelle z grzybami leśnymi, czosnkiem i tymiankiem – 18 zł, bigos na czerwonym winie z grzybami i wędzonymi śliwkami – 17 zł).

Właściciel Trzech Stawów ma sentyment do osiedla Paderewskiego, bo wychował się tu i mieszkał do 18. roku życia. Później trochę wojażował po świecie, pracował za granicą, m.in. w Australii. Dziś ma 25 lat i postanowił otworzyć coś swojego. Sam jednak nie gotuje, do tego zatrudnił profesjonalnego szefa kuchni, który wcześniej pracował w Hotelu Podkowa w Siewierzu (dziś Natura Residence), w hotelu Szafran w Czeladzi czy Restauracji Czerwona w Chorzowie.

Restauracja i bistro w jednym (- Bo do bistro bym raczej dziewczyny na randkę nie zabrał, a do restauracji – takiej jak nasza – jak najbardziej – mówi właściciel) istnieje od lipca 2014 r. Trzy Stawy oczywiście nawiązują nazwą do pobliskiej Doliny Trzech Stawów (z centrum handlowym nie mają nic wspólnego;-).

To nieduży, ale przestronny (dzięki temu, że nie ma tu za dużo stolików i jasnym ścianom) lokal ze stolikami również na zewnątrz, w podcieniach bloku. Rządzą tu biała cegła, rośliny i IKEA;-) W przyszłości na ścianach mają sie pojawić obrazy, ale na razie uwagę skupiamy tylko na jedzeniu.

Nowoczesna kuchnia europejska – tak jednym zdaniem możnaby określić propozycje Trzech Stawów. Dodajmy – w stylu slow food, bo na próżno szukać w kuchni veget czy innych kucharków i polepszaczy. Kucharze wszystko robią sami, na miejscu, łącznie z deserami, sosami. To autorska kuchnia szefa kuchni, jego przepisy, starannie dopracowywane.

W oczekiwaniu na zamówione dania dostajemy niedużą, ale sympatyczną przekąskę. Chwilę później na stole pojawiają się zupy. Zamówiliśmy dwie z jesiennej wkładki do menu: zupę krem z dyni z groszkiem ptysiowym i oliwą imbirową (9 zł) i czeską zupę czosnkową z maasdamerem, żółtkiem i grzankami (10 zł). Pierwsza okazała się niezwykle sycącym musem z lekką nutą imbiru, druga – czosnkową, ale nie aż tak bardzo jak w Czechach czy na Słowacji, zupką podaną w bulionetce. Trochę nas rozczarowała wielkość czosnkowej, zwłaszcza w porównaniu z kremem z dyni, choć smakowi nie można było nic zarzucić.

 

Na drugie danie również zamówiliśmy danie z wkładki sezonowej – filet z kurczaka zawijany w szynce suszonej z rozmarynem, kaszą jaglaną i warzywami smażonymi na maśle (21 zł) oraz już z karty głównej – filet z łososia norweskiego smażony na maśle z czosnkiem i ziołami, ryż, ratatouille z cukinii, papryki i bakłażana (33 zł). Po tych daniach widać, ze kucharz lubi piętrowe kompozycje;-) Zadrżeliśmy, gdy zobaczyliśmy na talerzu solidnej grubości filet z kurczaka, ale w środku był idealnie dopieczony:-) W ogóle kurczak tu wymiata. Łosoś też niczego sobie:-)

 

We wkładce sezonowej zwróciliśmy również uwagę na stek z polędwicy wołowej z sosem z zielonego pieprzu, podawany z ziemniakami grillowanymi i fasolką szparagową zawijaną w bekonie (59 zł), soczystą pieczeń z szynki wieprzowej w sosie chrzanowym lub pieczeniowym z kaszą gryczaną plus buraki z jabłkiem (23 zł). W zwykłym menu nasze oko przyciągnęła rolada śląska wołowa z kluskami i modrą kapustą (25 zł), polędwiczka wieprzowa z szynką szwarcwaldzką, ziemniaki z serem ziołowym, warzywne ratatouille (24 zł), golonka wieprzowa w glazurze z piwa i miodu, ziemniakami puree i kapustą zasmażaną (24 zł).

Są też dania dla juniorów, np. spaghetti z sosem bolońskim (9 zł), filet z kurczaka z frytkami i sałatką (11 zł), czy naleśniki (9 zł).

My na deser zamówiliśmy sernik na kruchym spodzie z polewą z białej czekolady i nutką cytryny (9 zł). Okazał się tyle pyszny, co malutki:-( Ludzie za to chwalą tutejszą waniliową panna cottę z musem malinowym (10 zł).

Na koniec zostawiamy coś, czego nie mogliśmy sobie odmówić – tackę degustacyjną piwa Grimbergen, czyli trzy pucharki z różnymi rodzajami (Blanche, Blonde, Double) tego lanego belgijskiego piwa, warzonego od 1128 roku! Zresztą to opłaca się bardziej niż duży kufelek jedego z nich (tacka 0,45 l – 11 zł, 0,33 ml jednego rodzaju – 10 zł). W ogóle w Trzech Stawach można się napić różnych ciekawych piw, np. amerykańskie cytrynowe albo cydru. Inne napoje – kawa (5-12 zł), kompot 2,5 zł, sok owocowy 4 zł, sok ze świeżych jabłek 7 zł, wino stołowe 8 zł.

Jest tu WiFi, można płacić kartą, lokal jest dostępny dla osób na wózkach.

Trzy Stawy – restauracja&bistro

Katowice, ul. Sikorskiego 42,

czynne: pon.-sob. 11.00-22.00, niedz. do 21.00,

https://www.facebook.com/pages/TRZY-STAWY-Restauracja-Bistro/1523941131157208?fref=ts

 

 

 

 

 

 

 

 

Tagi

dolina trzech stawów / dolina trzech stawów knajpa / katowice bistro / katowice gdzie zjeść / Katowice restauracja / paderewskiego bistro / paderewskiego restauracja / trzy stawy bistro / trzy stawy restauracja

Kategorie

UGRYŹ KATOWICE / Bistro / KUCHNIA / NOWOŚCI / KUCHNIA / Polska / UGRYŹ KATOWICE / Restauracja / KUCHNIA / Slow Food / UGRYŹ KATOWICE

Komentarze

Silesia Smakuje » Święta, sylwester, Nowy Rok, Trzech Króli – sprawdź, jak są czynne lokale:

[…] http://silesiasmakuje.pl/katowice-trzy-stawy-osiedlowe-restauracja-i-bistro-z-ambicjami/ […]

hans:

życzę powodzenia . ja nie skorzystam

Wyszukiwarka

Kategorie wpisów